data wydania: | 11 września 2013 |
---|---|
dane szczegółowe: | ZOBACZ WIĘCEJ |
Londyn, 2012 rok. Mo Farah zdobywa na olimpiadzie złoto na pięć i dziesięć tysięcy metrów, Galen Rupp – srebro na dystansie dziesięciu tysięcy metrów. Ci dwaj rywale mają jednego trenera: jest nim Alberto Salazar.
14 minut to historia człowieka przepełnionego obsesją biegania. Autor szczerze opowiada o własnych sukcesach, a także o błędach, których zrozumienie pozwoliło mu doprowadzić do zwycięstwa takich zawodników, jak Mo Farah czy Galen Rupp. Bohaterów, których w książce poznajemy jako dobrze zapowiadających się biegaczy, teraz świat darzy ogromnym szacunkiem za ich osiągnięcia. Warto wiedzieć, skąd przyszli i kto stoi za zwycięstwami najszybszych ludzi na świecie.
W tej chwili to Salazar jest jedynym człowiekiem, którego naprawdę boją się Kenijczycy i ich menedżerowie.
Krzysztof Dołęgowski
Akcja Polska Biega (www.polskabiega.pl)
Alberto Salazar to biegowy szarlatan. Jak bowiem inaczej określić faceta, który jako żółtodziób rzuca sobie wyzwanie bycia najlepszym maratończykiem na świecie? Salazar realizuje marzenia milionów. Bije rekord świata. Trzy razy z rzędu wygrywa maraton w Nowym Jorku, a żeby urwać kilka cennych sekund podczas maratonu w Bostonie, na ostatnim odcinku decyduje się nie przyjmować żadnych płynów...
Wszystkie sukcesy podpiera katorżniczą pracą, ale często stąpa po kruchym lodzie i już w młodym wieku ociera się o śmierć. Po latach, będąc trenerem i aplikując swoim podopiecznym zupełnie inne metody szkoleniowe − tym razem opracowane naukowo − umiera naprawdę. Tak! Na czternaście minut jego serce przestaje pracować, brakuje pulsu, a przecież – zdaniem lekarzy – już po pięciu minutach bez oddechu i tlenu dochodzi w mózgu do nieodwracalnych zmian. Salazar tymczasem błyskawicznie − po dziesięciu dniach! − znów prowadzi zajęcia swojej grupy biegowej.
Młodym biegaczem, dzwoniącym tamtego pamiętnego dnia po ratunek dla swojego trenera, był Galen Rupp, który jako pierwszy biały lekkoatleta po ćwierćwieczu, podczas igrzysk olimpijskich w Londynie wdarł się na podium biegu na dziesięć tysięcy metrów. Zwycięzcą został Brytyjczyk Mo Farah, również podopieczny Alberta Salazara.
I już choćby to wystarczy, by szczerze zarekomendować tę książkę.
Paweł Januszewski i Krzysztof Łoniewski
PR III Polskiego Radia
Ta książka jest trochę jak bieg górski. Alberto, ambitny do bólu dzieciak, a potem młody człowiek, trenuje mocniej, niż się da, i biega lepiej, niż można – aż do trzech zwycięstw w maratonie w Nowym Jorku. Kiedy ma 25 lat, nie wie jeszcze, że za szybko wspiął się na szczyt. I że trudniejsze będzie szukanie bezpiecznej drogi, by z niego zejść.
W tej powrotnej drodze Alberta Salazara dotknie depresja długodystansowca, on sam odbędzie pielgrzymki do Medziugorie, wreszcie – zafascynuje go ultramaraton w Afryce. Pojawią się też podopieczni Salazara trenera, i to tacy, których oglądamy teraz zwyciężających na mityngach i igrzyskach olimpijskich. A w tle tych wydarzeń − nieunikniona refleksja: czy warto wbiegać na szczyt za wszelką cenę? Czy warto ból traktować nie jak ostrzeżenie, a jak wyzwanie?
Będzie wreszcie tytułowe czternaście minut. I nie chodzi tu o granicę, którą łamał Salazar w biegu na pięć tysięcy metrów, kiedy ustanawiał rekord Ameryki. Chodzi o granicę życia i śmierci.
Książka, o której można pomyśleć podczas treningu.
Wojciech Staszewski
„Newsweek”, Kancelaria Sportowa Staszewscy
Wybitny sportowiec rzadko kiedy zostaje równie wybitnym trenerem. Salazar osiągnął jedno i drugie, stając się legendą naszych czasów − człowiekiem, który wygrał ze śmiercią...
Mateusz Jasiński
współzałożyciel portalu TreningBiegacza.pl,
Facebook.com/MateuszJasinskiBieganie
Alberto Salazar, Amerykanin z rodziny kubańskich uciekinierów, zwycięzca wielu biegów i wielokrotny rekordzista na różnych dystansach, na początku lat osiemdziesiątych XX wieku został ochrzczony przez dziennikarzy Maratończykiem Ery Kosmicznej.
Był moim idolem. Trzy zwycięstwa w maratonach w Nowym Jorku i fantastyczny, wygrany pojedynek w maratonie bostońskim zrobiły na mnie, początkującym wtedy maratończyku, ogromne wrażenie. To jego sukcesy motywowały mnie do mądrzejszej pracy na treningach. Później − ja się poprawiałem, a on się pogubił. Dopiero z tej książki dowiedziałem się, co było tego przyczyną.
Zwycięstwa sportowe i sukcesy trenerskie Alberta Salazara to jednak nie wszystko. W 2007 roku ponownie został rekordzistą świata, tym razem w takiej konkurencji, w której z pewnością nie chcielibyście z nim rywalizować.Zachęcam gorąco do tej niezwykle wciągającej i pouczającej lektury.
Jerzy Skarżyński
maratończyk, reprezentant Polski (rekord życiowy 2:11:42 uzyskany w roku 1986), trener, autor poradników dla biegaczy, m.in. Biegiem przez życie oraz Maraton i ultramaratony
Salazar snuje urzekającą, pełną ciekawych szczegółów opowieść o nieśmiałym, chudym Kubańczyku z przedmieść Bostonu, który zostaje najlepszym maratończykiem swoich czasów. Po raz pierwszy szczerze opowiada o burzliwych relacjach z ojcem, towarzyszem broni Fidela Castro, który rozczarowany nowym porządkiem uciekł z ojczyzny. Opisuje swe pierwsze kroki na bieżni, gdy jako licealista trenował w barwach legendarnego Greater Boston Track Club. Pisze o swojej niezdrowej obsesji na punkcie treningu, poszerzaniu granic bólu, dramatycznych zwycięstwach w Nowym Jorku, Bostonie i Republice Południowej Afryki, współpracy ze swoimi podopiecznymi Mo Farah i Galenem Ruppem, i wreszcie o tym, jak przeżycie własnej śmierci nauczyło go żyć.
Kilkakrotny rekordzista świata w biegach długodystansowych o mały włos nie przegrał w wyścigu, którego nigdy nie brał pod uwagę ‒ wyścigu życia z czasem. W 2007 roku serce Alberta Salazara zatrzymało się na czternaście minut. Powrócił z "tamtej strony" bez szwanku ‒ dziesięć dni później dalej trenował swoich podopiecznych i przygotowywał ich do spektakularnych zwycięstw.
Liczba stron: | 232 |
---|---|
Format: | 158 x 240 mm |
Oprawa: | miękka |
ISBN: | 978-83-7579-279-9 |
Data wydania: | 11 września 2013 |