data wydania: | 01 października 2014 |
---|---|
dane szczegółowe: | ZOBACZ WIĘCEJ |
Legendarny długodystansowiec dzieli się wspomnieniami z historycznego triumfu w maratonie bostońskim w 1975 roku, który przyczynił się do rozkwitu współczesnej mody na bieganie.
W ciągu dwóch godzin i dziewięciu minut Bill Rodgers z nieznanego biegacza stał się legendą; z Billa Rodgersa – „Billym z Bostonu”. W jednej chwili został ulubieńcem tłumów i wzorem ujmującego długodystansowca z lat 70. Rodgers, czterokrotny zwycięzca maratonów w Bostonie i Nowym Jorku, jest jedynym maratończykiem, którego zdjęcie dwa razy ukazało się na okładce „Sports Illustrated”. Rekordowa wygrana w najsłynniejszym z marato-nów zmieniła jego losy na zawsze.
Ale przełomowe osiągnięcie Billa Rodgersa w Bostonie miało także wpływ na życie wielu innych amerykańskich biegaczy, którzy uwierzyli, że mogą pójść w jego ślady. Dzięki niemu również tysiące zwykłych ludzi zasznurowało buty biegowe i ruszyło w pogoń za marzeniami. Rok przed wygraną Rodgersa w zawodach w Bostonie w 1975, wszystkie organizowane w USA maratony ukończyło 20 tysięcy zawodników. W roku 2009 liczba uczestników biegów maratońskich wzrosła niemal do pół miliona.
Trzydzieści dziewięć lat po pamiętnym maratonie w 1975 roku Bill Rodgers nadal urzeka postawą kordialnego lekkoducha, która zapewniła mu miejsce w panteonie najbardziej uwielbianych amerykańskich sportowców. W książce Maratończyk Rodgers po raz pierwszy opisuje kulisy swego historycznego zwycięstwa i wydarzenia, które do niego doprowadziły.
Ach... ależ to uczta dla człowieka spragnionego szczegółów rywalizacji najlepszych maratończyków świata lat 70. XX wieku. To właśnie wtedy rodził się boom na jogging, a pojedynki Billa Rodgersa z Frankiem Shorterem czy Ambym Burfootem na trasach maratonów bostońskiego i nowojorskiego, do czerwoności rozgrzewające fanów biegania, stały się iskrą, która rozniecała zainteresowanie kibiców i mediów tym sportem. Nasza współczesna wiedza o metodach przygotowań do startu w tej trudnej konkurencji budowała się na każdym kilometrze ich zmagań.Maraton był bowiem wtedy 42-kilometrowym… polem minowym, na którym łatwo było wylecieć z trasy. Saper myli się tylko raz? Oni byli saperami, którzy przeżyli niejeden wybuch, by inni mogli biegać bezpiecznie.
Ta książka pokazuje też zaskakująco krętą drogę biegowego rozwoju Billa Rodgersa, ikony maratonu tamtych lat. Bezinteresowna miłość do biegania, jasno sprecyzowane cele, ogrom włożonej pracy, chęć rywalizacji, a zwłaszcza wygrywania, jak przystało na prawdziwego wojownika – to elementy niezbędne w drodze na szczyty sławy. Okazuje się jednak, że nie byłoby Rodgersa, gdyby… nie skradziono mu motoru oraz roweru. Proza życia spowodowała, że po kilkuletniej przerwie wrócił na trasy biegowe i dokonał rzeczy, które zadziwiły świat.
Mocną stroną książki są opisy mentalnej strony przygotowań Billa do maratonów, które pozwoliły mu osiągnąć mistrzostwo. Znam to z własnego doświadczenia, ale okazuje się, że każdy podchodzi do tego na swój sposób. Jedno jest pewne – wewnętrzna pasja pokonuje wszelkie problemy.
Polecam tę książkę każdemu biegaczowi, który marzy o rozwoju biegowym oraz o sukcesach – nie tylko na trasach maratonów.
Jerzy Skarżyński
maratończyk, reprezentant Polski, (rekord życiowy 2:11:42 uzyskany w roku 1986), trener, autor poradników dla biegaczy, m.in.Biegiem przez życie oraz Maraton
O istnieniu książki Marathon Man dowiedziałem się niespełna rok temu od warszawskiego szybkobiegacza Bartka Olszewskiego. Poszukałem, zajrzałem i… postanowiłem namówić kochającą bieganie Galaktykę do wydania polskiego przekładu. Wspaniale, że nie kazali się długo prosić.
Bill Rodgers to całkiem zwyczajny facet, który stał się legendą. Miał tylko pecha: urodził się zbyt wcześnie. Dziś ze swym charakterem, umiłowaniem ciężkiej pracy i pasją byłby wielką gwiazdą i zarabiałby zasłużone, ciężkie pieniądze. A w kraju tak ostatnio rozkochanym w bieganiu jak Polska stałby się idolem formatu Cristiano Ronaldo. Tymczasem zna go mało kto. Faceta, który w niesamowity sposób po cztery razy wygrywał maratony w Bostonie i Nowym Jorku, nie ma nawet w polskiej wersji popularnej internetowej encyklopedii, choć jest w niej ponoć wszystko.
Marathon Man, a właściwie Maratończyk – tę wielką lukę na szczęście likwiduje. Zawsze myślałem, że fajnie byłoby pobiec w Bostonie. Po przeczytaniu wspomnień Rodgersa Boston stał się moim marzeniem…
Piotr Falkowski
dziennikarz TVP Sport, maratończyk
Rodgers pod wieloma względami pozostaje najpopularniejszym biegaczem wszech czasów.
„Runners World”
Bill Rodgers… „Kto to taki!?” – zapyta polski maratończyk. To taki Michael Jordan maratonu. Taki Niki Lauda i Boris Becker w jednej osobie. Sęk w tym, że jego sława przypadła na czas, gdy bieganie długich dystansów w naszym kraju było zajęciem kuriozalnym i dziwnym.
W roku 2014 Amerykanie piali z zachwytu, bo w maratonie bostońskim wygrał ich rodak. Otóż na przełomie lat 70. i 80. XX wieku Bill zrobił to cztery razy. Tyle samo razy triumfował w Nowym Jorku.
Był biegającą maszyną, ale historia, którą opowiada, jest bardzo ludzka. Pełna wzlotów i upadków. Zwątpień młodego chłopaka dorastającego w Stanach Zjednoczonych zaangażowanych w wojnę wietnamską. Bill jest bezpretensjonalny – nie stroszy piórek, opisuje siebie raczej jako lekkoducha szukającego w bieganiu radości. Dlatego książkę czyta się dobrze. Przy okazji łykamy kawał historii najnowszej USA i oczywiście dziejów maratonu bostońskiego.
Krzysztof Dołęgowski
ultramaratończyk, redaktor portalu napieraj.pl
Liczba stron: | 296 |
---|---|
Format: | 158 x 240 mm |
Oprawa: | miękka |
ISBN: | 978-83-7579-348-2 |
Data wydania: | 01 października 2014 |